Pomagają sobie i przyrodzie

Jak co roku w lecie pracowicie i gwarno jest we wsi Studzianki koło Tomaszowa Mazowieckiego w gospodarstwie Mirosławy Tomaszewskiej, bioenergoterapeutki obdarzonej złotą energią. Odbywają się tu bowiem spotkania członków Ruchu Pomocy Matce Ziemi, Matce Przyrodzie.

Ruch ten zrodził się z potrzeby serc kilka lat temu. Teraz obejmuje niemal cały świat. W każdy piątek o godzinie 22 ludzie dobrej woli łączą się ze sobą poprzez medytacje czy modlitwę i przekazują swoją energię Matce Ziemi, Matce Przyrodzie. Latem natomiast chętni mogą wybrać się do Mirosławy Tomaszewskiej do Studzianek, by wziąć udział we wspólnych seansach. Na turnusach spotykają się ludzie w różnym wieku i różnych profesji, łączy ich wysokie uduchowienie naturalne i wielka miłość do Matki Ziemi, Matki Przyrody.

- Nasz dzień rozpoczyna się wczesnym rankiem zajęciami z qiqong, które co roku prowadzi Alina Borowska-Wacianiec z Gdańska – opowiada Mirosława Tomaszewska. Pani Alina instruktorem jest od dwóch lat, a ćwiczy lat siedem. Jak sama wspomina, nigdy nie miała czasu dla siebie. Była nauczycielką plastyki, każdą wolną chwilę poświęcała dzieciom, aż organizm się zbuntował i rozpoczęły się choroby – dolegliwości nerek, osteoporoza, skolioza.

Dobrze się stało – mówi pani Alina – że na mojej życiowej drodze znaleźli się Chińczyk Liu i Mirosława Tomaszewska, dzięki którym odzyskałam nie tylko zdrowie, ale też radość życia, którymi staram się teraz podzielić z innymi.

Na śniadanie koniecznie musi być szklanka koziego mleka – z własnego udoju, bowiem Mirosława Tomaszewska hoduje w Studziankach między innymi kozy. A potem medytacje, kurs doskonalenia umysłu z uaktywnieniem sił jasnowidzących, prowadzony przez panią Mirkę, lecznicze spacery po lesie, medytacje. Na koniec każdego dnia ognisko.

Głównym celem naszych letnich spotkań w Studziankach jest wspieranie energią Matki Ziemi, Matki Przyrody, ale oprócz tego pomagam też indywidualnie uczestnikom. Czyszczę im biopole, wspomagam energią często bardzo wyczerpane i osłabione organizmy, gdy potrzeba stosuję akupresurę – mówi pani Mira.

Największą skuteczność odnotowuje Mirosława Tomaszewska w przypadkach dolegliwości przy zaburzeniach układu nerwowego, hormonalnego, żołądka, trzustki, wątroby, pęcherza, układu rozrodczego kobiet, bezpłodności i migren. Potwierdzeniem skuteczności metod przez nią stosowanych jest w szybkim tempie rosnące archiwum dokumentujące historie chorób ludzi zgłaszających się do pani Miry, a także pozytywne wyniki metod stosowanych przez bioenergoterapeutkę.

Zdarzają się też przypadki, że muszę z kogoś zdjąć klątwę. Przykładem może tu być malarka z Wybrzeża, która mimo wielkiego talentu, starań i uznania w środowisku nie mogła sprzedać żadnego swojego obrazu. Zawsze coś stawało na drodze. Okazało się, że ciążyła na niej klątwa. W tej chwili już wszystko jest w porządku. Ludzie ze Studzianek wyjeżdżają w lepszej kondycji fizycznej i psychicznej. Dzięki energii, którą im przekazuję, poprawia się ich stan zdrowia, a ludzie zdrowi są pogodniejsi i pełni zapału do dalszego zmagania się z losem – dodaje „Złota Mira”.

– Do Studzianek przyjechałam po raz drugi. Podobnie jak w roku ubiegłym wyjeżdżam stąd silniejsza, zdrowsza. Moje poważne dolegliwości ustąpiły, a ja sama czuję wielki spokój wewnętrzny, odpłynął gdzieś żal do świata, losu, który mnie dotkliwie doświadcza, czuję, że energii wystarczy mi, by stawić czoła każdemu stresowi – mówi Krysia, uczestniczka turnusu.

– O Mirce i jej zdolnościach uzdrowicielskich dowiedzieliśmy się od znajomych, którym pomogła swą energią. Pierwszy nasz kontakt był w Niemczech, gdzie Mirka przyjechała, by pomagać takim jak my chorym i potrzebującym. Nie dosyć, że rezultaty zabiegów przeszły nasze oczekiwania, to jeszcze Mirka zaraziła nas ideą Ruchu Pomocy Matce Ziemi, Matce Przyrodzie. Co roku pokonujemy szmat drogi, by choć kilka dni pobyć w Studziankach, pomedytować wspólnie z grupą, wspomóc Matkę Ziemię, Matkę Przyrodę, a także podreperować własne siły witalne dzięki indywidualnym zabiegom Mirki – opowiadają goście z Hamburga.

Kiedy gaśnie ognisko, uczestnicy udają się na zasłużony odpoczynek, pani Mirka rozpoczyna zabiegi na odległość. Korzystający z takiego zabiegu chory o umówionej wcześniej godzinie kładzie się u siebie w domu wygodnie na łóżku, a „Złota Mira” dzięki wyjątkowo silnym zdolnościom bioenergoterapeutycznym przekazuje mu życiodajną energię.

Wieś Studzianki to miejsce specyficzne. Znajdują się tu bowiem dwa potężne czakramy, miejsca gdzie skupiona jest energia. Zostało to zbadane i potwierdzone przez znanych i uznanych radiestetów, m. in. Czesława Galewskiego i Krzysztofa Marcinkowskiego, a także bioenergoterapeutów, m.in. Barbarę Wysocką.

Właśnie dlatego Mirosława Tomaszewska wybrała to miejsce. Być może już niedługo powstanie tu ośrodek Maryjny, dokąd przybywać będą po pomoc wszyscy potrzebujący.

Grażyna Bożyk